Pod koniec XIX wieku Warszawa dołączyła do grona europejskich miast, które zrozumiały konieczność stworzenia instytucji niosącej natychmiastową pomoc medyczną w razie nagłych wypadków. Choć w wielu stolicach Europy pogotowie ratunkowe działało już od lat, w Warszawie dopiero w roku 1897 pojawiły się pierwsze próby zorganizowania podobnej służby. O inicjatywie tej pisał tygodnik „Wędrowiec” w numerze z 31 lipca 1897 roku.
Początki warszawskiego pogotowia
„Mamy więc instytucję, której potrzebę oddawna już zrozumiały miasta europejskie” — notował autor artykułu. Choć warszawskie Pogotowie istniało wówczas zaledwie w szczątkowej formie, jego utworzenie stanowiło ważny krok ku modernizacji miejskiej opieki zdrowotnej. Jak podkreślano, działalność rozpoczęto skromnie, „małemi środkami”, lecz z wielkim zaangażowaniem lekarzy i społeczników.
Pierwsza stacja Pogotowia Ratunkowego mieściła się tymczasowo na Okólniku, w domu Tatersalu, naprzeciw cyrku. Skromny lokal składał się zaledwie z dwóch niewielkich pokoików: w jednym znajdował się „komplet najrozmaitszych przyrządów ratunkowych”, w drugim – biuro intendenta zakładu. Dyżury pełniło dwóch lekarzy, obecnych w dzień i w nocy, zawsze gotowych do natychmiastowego wyjazdu na wezwanie telefoniczne.
Wóz ratunkowy i pierwsze interwencje
Na podwórzu Tatersalu ustawiono specjalny wóz ratunkowy Nr 1, przystosowany do szybkich wyjazdów. Był to pojazd zaprzężony w parę koni, wyposażony w podstawowy sprzęt opatrunkowy i narzędzia chirurgiczne. Jak opisywał „Wędrowiec”, zaprzężenie, zebranie niezbędnych przyrządów i spakowanie ich na wóz trwało zaledwie trzy do czterech minut — po czym ekipa ruszała do potrzebujących.
W ogrodzie Tatersalu znajdował się także barak, w którym urządzono salę opatrunkową dla ofiar wypadków. Pomieszczenie to, choć skromne, odpowiadało wymogom ówczesnej higieny. Znajdowały się tam stoły chirurgiczne, bandaże, środki odkażające i inne narzędzia, które – jak zauważał autor – „już uwzględniały potrzeby nowoczesnej medycyny”.
Społeczne znaczenie nowej instytucji
W opinii redakcji „Wędrowca” powstanie pogotowia ratunkowego było jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu miejskim końca XIX wieku. Choć działano w warunkach tymczasowych, a utrzymanie koni i sprzętu wymagało znacznych nakładów, sama idea została przyjęta z entuzjazmem.
„Czy Pogotowie niesie istotne usługi publiczności miast ludnych?” – pytał retorycznie autor. Odpowiedź była oczywista. Każdy, kto widział wypadek uliczny, wiedział, jak trudne jest szybkie udzielenie pomocy rannemu. Pogotowie miało ten problem rozwiązać: lekarze dyżurujący całą dobę, sygnały elektryczne uruchamiające służbę, konie gotowe do wyjazdu – wszystko to składało się na sprawnie działający mechanizm, wzorowany na straży ogniowej.
Nowoczesność i społeczny entuzjazm
Warszawskie pogotowie było instytucją społeczną, opartą na zasadach stowarzyszenia. Zbierało składki i dary, a jego działalność wspierali lekarze, przemysłowcy i przedstawiciele klasy średniej. Jak zauważano, zakłady fabryczne i warsztaty powinny „pierwszym rzędem” należeć do wspierających – to tam bowiem najczęściej zdarzały się wypadki, w których szybka pomoc była niezbędna.





Dodaj komentarz